29. Kongres SECEC-ESSSE - mgr Jakub Kaszyński wprowadza nową technologię

- Naszym marzeniem jest to, by w ostatniej fazie rehabilitacji, tuż przed powrotem do sportu czy rekreacji, móc zaopatrzyć pacjenta w specjalne czujniki. Wtedy, nawet do domu, gdy pacjent ma czas i chęć na powrót do swoich aktywności, zakłada je. My na smartfonach od razu dostaniemy odczyt z czujników i by móc przeanalizować, jak wygląda jego stan: czy już jest w optymalnej formie czy jeszcze coś zostało do poprawy – mówi fizjoterapeuta Rehasport Jakub Kaszyński, który w środę 15 września przedstawi prezentację dotyczącą badań nad nowymi czujnikami do pomiaru zakresu ruchu.

Prezentacja odbędzie się w ramach III Zjazdu Polskiego Towarzystwa Barku i Łokcia, który z kolei rozpocznie Kongres Europejskiego Towarzystwa Chirurgii Barku i Łokcia. Wezmą w nim udział m.in. specjalni goście ze Stanów Zjednoczonych, Francji, Niemiec czy Korei Południowej. Prezydentem Zjazdu PTBŁ oraz Kongresu SECEC-ESSSE jest prof. Przemysław Lubiatowski z kliniki Rehasport.

 

Jak wygląda Pana praca podczas tegorocznego Kongresu SECEC-ESSSE w Poznaniu oraz odbywającego się w jego trakcie Zjazdu Polskiego Towarzystwa Barku i Łokcia?

Jakub Kaszyński, fizjoterapeuta Rehasport: Moja rola obejmuje głównie Zjazd Polskiego Towarzystwa Barku i Łokcia, jestem w Komitecie Organizacyjnym i trochę pomagam w kwestiach organizacyjnych. A naukowo: mam prezentację dotyczącą naszych badań nad nowymi czujnikami do pomiaru zakresu ruchu. To efekt naszej pracy zespołowej, oprócz mnie także Pawła Cisowskiego, Cezarego Baki czy Łukasza Stołowskiego, Piotra Kaczmarka, wspólnej z RSQ Technologies. Nasz zespół jest zresztą dość szeroki, obejmuje tak fizjoterapeutów z zakresu kończyny górnej i dolnej, jak i ortopedów zajmujących się kończyną dolną, kończyną górną i kręgosłupem. Szefem teamu RSC jest prof. Przemysław Lubiatowski.

 

Takie wielkie kongresy, w których uczestniczy tysiąc czy dwa tysiące osób, robią wrażenie?

- Nie byłem jeszcze na Kongresie SECEC, podobnie jak i na EUSSER, ale byłem dwa lata temu w Buenos Aires na zjeździe Światowego Towarzystwa Barku i Łokcia oraz Światowego Towarzystwa Fizjoterapeutów Barku i Łokcia. To było bardzo fajne wydarzenie, a z tego co słyszałem, SECEC nie odbiega od niego, a czasem go nawet przebija. Liczę, że będę mógł się dowiedzieć czegoś nowego, zobaczyć, a właściwie upewnić się, że nasza praca standardami nie odbiega od tego, co aktualnie mówią Europa i świat o terapii barku i łokcia.

 

A co przywiózł Pan z Buenos Aires z Kongresu ICSEC?

- Wiele algorytmów postępowania po zabiegach i urazach w obrębie barku i łokcia. Udało mi się zapoznać z gotowymi schematami postępowania, np. przy łokciu tenisisty czy naprawie stożka rotatorów. Także są to rzeczy, o których myślałem, że na konferencjach nie można znaleźć czegoś, co stricte jeden do jednego można przełożyć na praktykę. A tymczasem taką wiedzę nabyłem i liczę, że te sesje, na których będę mógł być w Poznaniu, też mi na to pozwolą.

 

Czyli plan jest taki: pierwszego dnia zaprezentowanie dorobku waszego zespołu, a później rola uczestnika i próba zdobycia jak największej wiedzy?

- Można tak powiedzieć, chociaż jeszcze w sobotę 18 września, razem z Pawłem Cisowskim, będę miał okazję poprowadzić warsztat dotyczący badania propriocepcji barku. Tak czy inaczej, wierzę, że uda mi się być na wszystkich sesjach, które mam zaplanowane, a szczególnie jak najwięcej wyciągnę z piątku, gdy swój dzień ma EUSSER. W ostatnim czasie bardzo mocno interesują mnie problemy związane ze sztywnym łokciem czy problemami pacjentów, którzy mają problem z odzyskaniem zakresu ruchu w stawie ramiennym po wszelkiego rodzaju urazach czy zabiegach. A widziałem, że dwie takie sesje są planowane. Liczę, że da mi to jakieś nowe wskazówki do pracy z takimi pacjentami.

 

Wasza prezentacja na Kongresie jest ściśle powiązana z technologicznymi nowościami i współpracą z RSQ Technologies. Sądzi Pan, że to właśnie kierunek, w którym będzie zmierzać fizjoterapia?

- Zdecydowanie! Naszym marzeniem jest to, by w ostatniej fazie rehabilitacji, tuż przed powrotem do sportu czy rekreacji, móc zaopatrzyć pacjenta w specjalne czujniki. Wtedy, nawet do domu, gdy pacjent ma czas i chęć na powrót do swoich aktywności zakłada je, a my na smartfonach dostaniemy od razu odczyt z czujników i możemy przeanalizować, jak wygląda jego stan: czy już jest w optymalnej formie czy jeszcze coś zostało do poprawy. Gdyby do tego doszło, byłby to milowy krok w procesie rehabilitacji.

Rozmawiał Andrzej Grupa