Dziesięć lat Szpitala Rehasport. "Dla operatorów to po prostu serce"

15 lipca w 2013 roku w Szpitalu Rehasport przy ul. Jasielskiej w Poznaniu odbyła się pierwsza operacja – był to moment przełomowy w historii kliniki. Do dziś w tym miejscu pomoc uzyskało blisko 19 tys. pacjentów, w tym znani przedstawiciele świata sportu i kultury. - Operowałem chyba w 30 różnych salach na świecie, pracując, ale też będąc na „gościnnych” występach. I nie mam żadnej wątpliwości, że stworzyliśmy najlepsze miejsce do pracy, jakie można tylko sobie wymarzyć - mówi prof. dr hab. Przemysław Lubiatowski.
Prof. Przemysław Lubiatowski podczas operacji we Szpitalu Rehasport

Rehasport funkcjonuje w świecie medycyny od dwóch dekad, ale dokładnie 10 lat temu, w połowie lipca 2013 roku, stał się „miejscem kompletnym”. Właśnie wtedy, w północno-zachodniej części Poznania, otwarty został nowoczesny szpital, tak bardzo potrzebny rozwijającej się placówce ortopedycznej. Do dziś wykonano w nim blisko 19 tys. operacji, zapewnia pracę ponad 120 osobom, w tym 111 członkom personelu medycznego.

 

Profesor Przemysław Lubiatowski: - Stworzyliśmy najlepsze miejsce do pracy, jakie można tylko sobie wymarzyć

 

Andrzej Grupa: Czym jest szpital dla ortopedy?

Prof. dr hab. Przemysław Lubiatowski: Ulubionym miejscem pracy, najbardziej ulubionym adresem. Dla operatorów to po prostu serce Rehasportu, nie ujmując oczywiście niczego innym elementom ciała. Tu dzieją się rzeczy najbardziej spektakularne, najważniejsze, najtrudniejsze. Dla pacjenta tu dzieją się rzeczy najbardziej skomplikowane w zarządzaniu bezpieczeństwem. To miejsce, które lubię najbardziej.

 

Do lata 2013 roku czuliście, wy, jako ortopedzi, że tego serca brakowało?

- Działaliśmy w wynajętym miejscu, nie mieliśmy nad nim pełnej kontroli. Wszystkie warunki niezbędne do wykonywania zabiegów były spełnione, ale nie było to miejsce wymarzone pod względem organizacyjnym. A czuliśmy, że powinno być najlepiej na świecie.

- Operowałem chyba w 30 różnych salach na świecie, pracując, ale też będąc na „gościnnych” występach. I nie mam żadnej wątpliwości, że stworzyliśmy najlepsze miejsce do pracy, jakie można tylko sobie wymarzyć. I nic chodzi o ściany, bo one wszędzie są takie same. Mam na myśli organizację pracy, ludzi, zespół. Wszystko powinno być zorganizowane według jakiejś idei, a dla nas tą ideą jest maksymalna efektywność, ale także brak ograniczeń w zakresie tego, co technologia pozwala nam zastosować oraz bezpieczeństwo dla pacjentów.



No właśnie, bo na końcu całego procesu zadowolony musi być pacjent.

- Tak, a aby tak się stało, muszą zaistnieć dwie rzeczy: powinny być zastosowane profesjonalne, najlepsze techniki operacyjne, by osiągnąć optymalny wynik zabiegu, ale też zachowane maksymalne bezpieczeństwo, bo operacje są niebezpieczne. Trzeba więc dołożyć wszelkich starań by uniknąć tego, co można uniknąć.

- Często staram się mówić lekarzom i innym osobom z personelu, a sam nie wymyśliłem tej sentencji, tylko Atul Gawande. Z medycyną i salą operacyjną jest w dużej mierze jak ze sterowaniem samolotem. Wiemy, że są one efektywne i szybko latają, ale najważniejszą kwestią w awionice jest bezpieczeństwo. Muszą być spełnione procedury.

 

Szpital Rehasport stale się zmienia. "Cały czas coś poprawiamy, coś zmieniamy"

Wypracowanie tych procedur w Szpitalu Rehasport trwało latami?

- Nie mogę powiedzieć, że zajęło nam 10 lat, bo zajęło mniej, ale cały czas ten proces trwa: coś poprawiamy, coś zmieniamy. Chcemy, by było najlepiej. To temat niezwykle istotny i cieszę się, że wypracowaliśmy taki system zarządzania, w którym uczestniczą wszyscy, z każdego działu, który w szpitalu jest niezbędny dla prawidłowego zarządzania.

- Co miesiąc spotykamy się z lekarzami będącymi szefami danych pionów, fizjoterapeutami, reprezentacją pielęgniarstwa, sali operacyjnej, administracji, działu opieki nad pacjentami, by analizować wszystkie elementy tego łańcucha zdarzeń od momentu, gdy pacjent jest kierowany na salę operacyjną, do chwili gdy ze szpitala wychodzi.


Przygotowując się do otwarcia szpitala zadawaliście sobie wiele pytań, szukaliście rozwiązań. Wciąż ich szukacie?

- Tak, bo technologia idzie do przodu, nie zmienia się tak radykalnie, jak Formuła 1. Nie ma czegoś takiego, co kolosalnie zmieni nam pracę, ale są drobne elementy, które mogą poprawić efektywność. Staramy się słuchać pacjentów, ich wniosków, co by mogło im podnieść poczucie bezpieczeństwa. Jedną rzeczą jest to, ze wszystko działa, ale drugą: świadomość pacjenta, że jest w dobrych rękach. Słuchamy, jak on odbiera pobyt w szpitalu.



Bywa pan dość często w wielu salach operacyjnych na świecie, nie tylko w wielkich szpitalach, choćby w Stanach Zjednoczonych, ale też często w klinikach, nawet w Europie. Jak na ich tle wygląda Szpital Rehasport? W czymś ustępuje?

- Absolutnie nie, jest odwrotnie. W każdym szpitalu można znaleźć coś, co potrafi zainspirować, jakieś elementy, które da się wprowadzić u nas. Nie chcę nikogo krytykować, porównywać, bo każda sala operacyjna działa w różnych systemach służby zdrowia, uwarunkowań narodowych i kulturowych. Dla tamtejszych lekarzy to może być najważniejsze i najpiękniejsze miejsce do pracy na świecie. U nas też tak jest, z tym naszym rehasportowym DNA i całą kulturą komunikacji, pracą zespołową. Mamy bardzo zgrany zespół i to nas wyróżnia od wielkich sal, gdzie często ludzie się nie znają. U nas zazwyczaj są te same twarze, znamy się, są małe roszady wśród personelu.


"Sztuczna inteligencja wprowadzi wiele zmian. Dobrych zmian"

 

W którym kierunku pójdzie rozwój sali operacyjnej? Wirtualnej rzeczywistości?

- Zapewne tak, ale będą wprowadzane lepsze implanty, bardziej biologiczne techniki. Jesteśmy szczególnie dumni, że zwłaszcza zespół docenta Piontka wprowadził już wiele takich biologicznych rozwiązań, co w ortopedii latami było tematem wiodącym. A u nas stało się rzeczywistością.

- Wirtualna rzeczywistość też się będzie rozwijać, sądzę, że sztuczna inteligencja wprowadzi wiele zmian, ale takich dobrych, a nie stanowiących jakieś zagrożenie. Patrzę więc z optymizmem.

My, jako Rehasport, w dziedzinie rozszerzonej rzeczywistości jesteśmy w absolutnej czołówce świata. Mamy dostęp do najlepszej na świecie technologii. W tej chwili uczymy tego innych, by mogli  zastosować holografię np. w kończynie górnej.

Przyszłość teraz realizuje się u nas. Liczę, że dzięki temu poprawi się komunikacja z urządzeniami, czyli coś, co popsuło w latach 90. relacje międzyludzkie. Weszły komputery i odsunęły człowieka od drugiego. Teraz powinno zbliżyć, maszyny będą rozpoznawać gesty, tak jak my teraz ze sobą rozmawiamy. Możemy gestykulować, patrzeć sobie w oczy, nie muszę naciskać czegoś, by wysłać wiadomość. Tak samo będę robił podczas operacji, a wirtualny „asystent” to odczyta. Pomoże mi pracować.


Prof. dr hab. Przemysław Lubiatowski

Szpital nadal będzie więc sercem całej kliniki?

- Zakładam, że tak. Nawet jeśli nowości technologiczne się pojawią, to będą tylko narzędziami, pomocą z zakresu robotyki. To nie tak, że szpital jest odrębnym miejscem, bo to jeden z elementów całego kompleksu. A kompleksowość w Rehasport to słowo-klucz, możliwość zajęcia się każdym elementem układu mięśniowo-szkieletowego. By dobrze zoperować, najpierw trzeba dobrze zdiagnozować. A jak się już zoperuje, to właściwie zrehabilitować. Nie można oddzielić tych elementów, każdy ma tak samo ważne znaczenie. Dla ortopedy miejsce, gdzie można przyłożyć nóż do skóry, jest najważniejsze.

Rozmawiał Andrzej Grupa