Historie Olimpijskie - Tokio 2020

Autor: dr n. med. Witold Dudziński, Mgr Mariusz Goliński

Spis treści:

Opada kurz po 32. Igrzyskach Olimpijskich w Tokio. Nasi reprezentanci wrócili do kraju z 14 krążkami! Wrócili również nasi specjaliści, którzy towarzyszyli olimpijczykom i chętnie dzielą się swoimi przeżyciami i przemyśleniami.

Spis treści:

Historie olimpijskie cz. 1 - Gotowy scenariusz filmowy

dr n. med. Witold Dudziński - lekarz kadry narodowej PZŻ i Prezes Rehasport:

W 2006 roku do mojego gabinetu weszła zawodniczka siatkówki z Krakowa. Profesjonalna siatkarka, wysoka, wysportowana, przyjechała do Rehasport na badania Biomechanicznej Oceny Funkcjonalnej, które miały określić dalsze cele treningu motorycznego. Jej budowa idealnie odpowiadała wymaganiom dla olimpijskiej klasy 470.

Pytam ją zatem: - A może chciałaby Pani zostać wyczynową żeglarką?

- Panie doktorze, jestem siatkarką z Krakowa - odpowiada.

Rozmowa toczy się dalej, ponawiam pytanie, a ona odpowiada, myśląc, że nie usłyszałem…

- Jestem siatkarką z Krakowa.

Po chwili dociera do niej, że ja nie żartuję, myśli więc: spotkałam lekarza wariata.

Udaje mi się przekonać i ją, i trenera kadry olimpijskiej, żeby spróbowali…

Jola Ogar-Hill zostaje jedną z najlepszych zawodniczek klasy 470 na świecie, po kilku latach przerwy ponownie zaczyna pływać z Agnieszką Skrzypulec.

W lipcu 2020 roku Agnieszka upada na rowerze, doznaje skomplikowanych złamań ręki, musi być operowana, czeka ją wielomiesięczna przerwa, wszyscy płaczą. Dla wyczynowego sportowca kilkudniowa przerwa w treningach to dużo, tygodniowa to bardzo dużo, a miesiące przerwy przed igrzyskami olimpijskimi to praktycznie koniec marzeń. Rozpoczyna się walka, mistrzowska operacja, wszystko, co tylko można żeby przyspieszyć zrost kostny i gojenie ran, wreszcie rehabilitacja. Zakresy ruchów w stawach są bardzo ograniczone, o wyczynowym żeglowaniu nie ma mowy. Podczas żeglugi na 470-tce zawodniczki wykonują ogromną fizyczną pracę, muszą być silne, wytrzymałe i bardzo sprawne. Wszystko to zapewnia im skuteczną żeglugę i nade wszystko bezpieczeństwo. Kiedy pływa się w sztormowych warunkach na oceanicznej fali, nie ma miejsca na żadne słabości, ani psychiczne ani tym bardziej fizyczne - to warunek bezpiecznego powrotu do portu. Pot, łzy, setki godzin, praca całego zespołu medycznego Rehasport, dziewczyny schodzą na wodę po kilku miesiącach przerwy. Wszyscy wierzą w to co niemożliwe. Kiedy Agnieszka Skrzypulec zadzwoniła do mnie z karetki pogotowia ratunkowego informując o tym, że uległa wypadkowi, powiedziałem jej:

- Aga z tego będzie medal.

A ona przypomniała mi te słowa niemal dokładnie rok później.

Podczas XXXII Igrzysk Olimpijskich w Tokio załoga Agnieszka Skrzypulec & Jolanta Ogar Hill, z jednej strony zawodniczka po ciężkiej kontuzji, z drugiej była siatkarka z Krakowa, w przepiękny sposób zdobywają srebrny medal olimpijski w żeglarstwie. Dyscyplinie, którą uprawiają miliony ludzi na świecie, to wielki wyczyn!

Historie olimpijskie cz. 2 - Nigdy się nie podawaj

dr n. med. Witold Dudziński - lekarz kadry narodowej PZŻ i Prezes Rehasport:

Żeglarska klasa 49er to szybka i bardzo niestabilna łódka, pływanie na niej przypomina stanie na kłodzie drewna w wodzie. Każdy kto próbował, to wie.

Jesienią 2020 roku polska załoga Łukasz Przybytek i Paweł Kołodziński, należąca do ścisłej światowej czołówki, ściga się u wybrzeży Kilonii w jednych z nielicznych pandemicznych regat. Są bardzo dobrzy wygrywają wyścig za wyścigiem, płynąc na prawym - uprzywilejowanym halsie, w niezrozumiały do dzisiaj sposób zostają staranowani przez niemiecką załogę. Paweł zostaje przy pełnej prędkości ścięty z trapezu przez płynącą na lewym halsie łódkę. Uderzenie jest tak silne, że jego biodro i cała kość udowa dosłownie wybucha. Akcja ratownicza, karetka na sygnale, szpital, wielogodzinny zabieg operacyjny i… 9 miesięcy do igrzysk olimpijskich. Wydają się one tak nierealne...

Kiedy po trzech miesiącach Paweł Kołodziński zaczyna stawiać pierwsze kroki, wiary w to, że będzie sprawny, jest niewiele. Myślenie o Tokio wydaje się pozbawione sensu.

Kiedy Łukasz powiedział wszystkim, że nie wyobraża sobie ewentualnego startu na olimpijskim akwenie bez Pawła, zostaje uruchomiona energia myśli, słów i czynów, która otwiera sekwencję zdarzeń niesamowitych i nieprawdopodobnych. Rozpoczyna się heroiczna walka Pawła. Po pierwsze: o sprawność w ogóle, bo czy będzie sprawnie chodził? Po drugie: czy będzie mógł biegać, kiedykolwiek? Proces wielogodzinnej rehabilitacji po 6-10 godzin każdego dnia, nieprawdopodobny wysiłek, pot i łzy. W marcu 2021 roku załoga Przybytek & Kołodziński po 180 dniach wypływa razem z portu, ostrożnie, niesieni tą samą niezwykłą energią przyjaźni i wiary w sukces.

W kolejnych tygodniach zdobywają końcową nominację olimpijską. Razem, przy pomocy lekarzy i wspaniałych fizjoterapeutów z kliniki Rehasport, dokonują cudu. Nie tylko powrotu Pawła nie tylko do ogólnej sprawności, ale także do najwyżej sprawności atlety pływającego na oceanicznych falach na małej, wywrotnej szybkiej łódce. Załoga Łukasz Przybytek & Paweł Kołodziński po 12 wyścigach, wygrywając dwa z nich, kwalifikuje się do finałowego dla 10 najlepszych załóg. Jeszcze przed tym wyścigiem stają się wielkimi bohaterami tych Igrzysk: nie zdobyli medalu olimpijskiego, ale kulturowe znaczenie oddziaływania olimpijskiego na świat zostało przez nich wypełnione w 100 procentach. NIGDY SIĘ NIE PODDAWAJ, liczy się droga, a dokąd Cię zaprowadzi - nie wiesz. Jeśli jednak na niej nie staniesz, nie podejmiesz trudu walki, to nigdy się nie dowiesz…

Historie olimpijskie cz. 3 - Żar tropików

Mgr Mariusz Goliński - trener przygotowania motorycznego kadry narodowej PZŻ i Rehasport:

Wielu widzów śledzących tegoroczne Igrzyska Olimpijskie było zdziwionych obrazkami i doniesieniami o tym, jak zawodnicy dyscyplin odbywających się na świeżym powietrzu zmagają się z potwornym upałem połączonym z wysoką wilgotnością, co razem powoduje trudną do zniesienia kombinację dla osób, które muszą wykonywać duży wysiłek fizyczny. Ludzie raczej nie kojarzyli Japonii jako kraju tropikalnego, w którym panują tak ekstremalne warunki.

Dla sportowców, a szczególnie sportowych sztabów medycznych fakt ten znany był od lat, a co najmniej od momentu, gdy okazało się, że Tokio uzyskało prawa do organizacji Igrzysk w 2020 roku (poprzednie Igrzyska w Tokio w 1964 właśnie z powodu upałów rozegrano pod koniec października). Nasz sztab medyczny dysponował szczegółowymi danymi historycznymi z konkretnego miejsca rozgrywania olimpijskich regat żeglarskich (Enoshima, ok 50 km na południe od Tokio) tak dotyczących temperatury, jak i wskaźników obciążenia termicznego (Heat Index, WBGT) biorących pod uwagę także inne czynniki mające wpływ na odczuwanie temperatury przez człowieka).

Do wysiłku w upale można i w przypadku tak ważnej imprezy, trzeba się przygotować. Można to zrobić w sposób naturalny (aklimatyzacja) lub sztuczny (aklimacja). Wykres poniżej pokazuje, co się dzieje, gdy zawodnik wykonuje pracę o tym samym obciążeniu zewnętrznym (waty – linia pozioma) w ekstremalnym upale i wysokiej wilgotności – konkretnie w żeglarskiej marinie olimpijskiej w Enoshimie, jako element wysiłkowej aklimatyzacji cieplnej naszej olimpijskiej reprezentacji żeglarskiej. Widać, że obciążenia wewnętrzne / fizjologiczne, mierzone częstością skurczów serca na minutę, stale rosną (wzrasta HR). Jest to tzw. dryf sercowy – z powodu przegrzania pogarsza się ekonomika wysiłku, a z powodu odwodnienia zmniejsza się objętość osocza krwi, wiec serce musi pracować szybciej, żeby co najmniej utrzymać dopływ tlenu do pracujących mięśni.

Powtarzane wysiłki w upale z odpowiednim nawodnieniem pozwalają zwiększyć objętość osocza, zmniejszając dryf sercowy i powodując że zawodnicy lepiej tolerują kolejne wysiłki w upale. Pełna aklimatyzacja do upału powinna trwać około tygodnia, a nawet do 10 dni. Oczywiście z takim wyprzedzeniem nasi zawodnicy pojawili się w Japonii, przy czym niektórzy z nich już wcześniej, tuż przez wyjazdem do Japonii trenowali w zbliżonych warunkach, na południu Hiszpanii.

Historie olimpijskie cz. 4 - Po co komu te Igrzyska, nie szkoda pieniędzy?

dr n. med. Witold Dudziński - lekarz kadry narodowej PZŻ i Prezes Rehasport:

To była moja piąta kampania olimpijska, niezwykle trudna i piękna zarazem. Przed każdymi Igrzyskami powracają te same pytania i wątpliwości. Po co komu te Igrzyska, to taka komercja… Nie szkoda pieniędzy?

W wiosce olimpijskiej spotyka się ludzi o różnym kolorze skóry, narodowości, religii czy orientacji seksualnej. Są wszyscy. Kiedy patrzę na wyczynowego żeglarza z Papui Nowej Gwinei, to myślę sobie: co za gość, przez co musiał przejść, żeby się tutaj znaleźć? Załoga czarnoskórych chłopaków z Angoli, kiedy pojawili się pierwszy raz na Pucharze Świata w Portugalii... Dosłownie wszyscy im pomagali, dawali elementy wyposażenia, pomagali w trymowaniu sprzętu. Nie wiem, ilu turystów przybywa rocznie do Japonii z Mozambiku?

Kiedy na Igrzyska olimpijskie przyjeżdżają ludzie z całego, dosłownie, świata, kiedy mam możliwość pogadania z super człowiekiem z Trynidadu, to myślę sobie: te Igrzyska są właśnie po to. Sport jednoczy ludzi, jest ponad podziałami, ponad wszelkimi granicami. Jest kagankiem oświaty niesionym przez reprezentantów olimpijskich różnych egzotycznych krajów. Powracając, opowiadają o innym świecie swoim ludziom, zmieniając go w efekcie na lepszy. Medale olimpijskie? Są ważne, ale nie najważniejsze. Hinduski oszczepnik, zdobywając złoto olimpijskie, ciągnie za sobą dziesiątki tysięcy młodych ludzi, którzy chcą go naśladować.

Na Sri Lance na plaży stoi chłopak, który ma tylko deskę do surfingu i właściwie nic więcej…. On już wie, że dzięki Igrzyskom zobaczy Paryż, Los Angeles, i że świat stanie przed nim otworem. Tokio pokazało, że wbrew przeciwnościom covidowym, można bezpiecznie zorganizować gigantyczną imprezę, dając nadzieję. Wszystkim.

Historie olimpijskie cz. 5 - Co zrobić, by nie oszaleć?

Mgr Mariusz Goliński - trener przygotowania motorycznego kadry narodowej PZŻ i Rehasport:

Wyjazd na Igrzyska Olimpijskie, choćby w charakterze członka zespołu wsparcia zawodników, wydaje się być dość atrakcyjną propozycją. Chyba, że… jest to wyjazd na ponad miesiąc w środku lata i pandemii koronawirusa do Tokio. Już przed wyjazdem było wiadomo, że lekko nie będzie. Ponad 70-stronicowy „Playbook” bardzo ściśle określał, co będzie wolno (prawie nic), a co trzeba będzie robić, aby być w zgodnie z regulacjami antycovidowymi. Pierwszą próbkę mieliśmy już na lotnisku w Tokio, gdy po 11-godzinnym locie, procedury sanitarno-imigracyjne trwały ponad 7 godzin!

O ile zawodnicy i ich bezpośredni trenerzy w naszej dyscyplinie (żeglarstwo) spędzali codziennie wiele godzin na oceanie, to pozostały personel mógł albo stać na nasłonecznionym betonowym/asfaltowym placu w temperaturach przekraczających 35 stopni, lub chronić się przed upałem w typowym, 40-stopowym, ciasnym stalowym kontenerze, ewentualnie w małym, jeszcze ciaśniejszym hotelowym pokoiku (a w Japonii mały pokój hotelowy, to nie jest mały pokój hotelowy w Europie). Żadnego wyjścia gdziekolwiek, żadnego zdejmowania masek gdziekolwiek (w tym na otwartej przestrzeni), codzienne testy na COVID, codzienne, kilkukrotne sprawdzanie temperatury, codzienne meldowanie stanu zdrowia, śledzenie kontaktów przez obowiązkową aplikację na obowiązkowym smartfonie, wewnątrz obiektów chodzenie tylko wyznaczonymi ścieżkami itd. itp.

Większość z nas (personelu wsparcia) jest osobami bardzo aktywnymi. Trudno nam wyobrazić sobie dzień bez aktywności fizycznej. Szczególnie ważna jest w sytuacjach takich jak opisana powyżej – choćby po to, aby zachować dobre samopoczucie, uniknąć frustracji, a także utrzymać przez długi czas entuzjazm konieczny przy wsparciu zawodników walczących o najwyższe trofea sportowe. Ale jak zrobić coś, gdy właściwie nie ma warunków, by robić cokolwiek? Wiadomo, że „jeśli jest ochota, to znajdzie się sposób”. Nasze podejście do tego tematu może być także inspiracją, dla każdego, komu się wydaje, że nie ma czasu i warunków to treningu. Opiszę więc dwa (z wielu) przykładów, jak próbowaliśmy sobie radzić.

Bieganie

Jak biegać, gdy nie ma gdzie? Przez pierwszy tydzień mieliśmy dostęp jedynie do placu, na którym stały dwa nasze kontenery. Plac miał około 60 m długości. Wystarczy do zrobienia serii 6-10 maksymalnych 50-metrowych sprintów z ok. 2 minutową przerwą po każdym. To w sumie „tylko” 300-500 metrów, ale maksymalny sprint jest jedyną ludzką aktywnością, w której zaangażowane jest prawie 100% jednostek motorycznych mięśni szkieletowych! Jeśli ktoś nie robi tego regularnie, to taka krótka sesyjka jest w stanie „zdjąć” fizycznie człowieka na resztę dnia (lub kilka kolejnych). Proszę uważać – sprint ma niewiele wspólnego z typowa przebieżką i o kontuzję nie trudno, zaczynajmy więc stopniowo!

Po pewnym czasie organizatorzy uznali, że jeśli pozwoli się ludziom wyjść na pobliski falochron mariny olimpijskiej, to nie spowoduje to wybuchu kolejnej fali pandemii (szczególnie, że na falochronie i tak trzeba być cały czas w maskach). Zyskaliśmy więc „bieżnię” o długości nieco ponad 500 metrów, na której dało się już zrobić trochę wytrzymałości. Jak wdać na obrazku, dało się zrobić i 10 km biegając w tą i z powrotem (20 razy), na niemiłosiernie nagrzanym betonowym falochronie, choć nie było to ani łatwe, ani, tym bardziej, przyjemne.

Siła

W pokoju hotelowym pozostawał co najwięcej metr kwadratowy wolnej powierzchni. Wystarczy aby zrobić kilka przysiadów. Tylko jak się obciążyć? Wyciągamy z walizki gumowy cylinder z rączkami (waga pustego poniżej 1 kg, wiec można zabrać wszędzie), idziemy do łazienki, odkręcamy słuchawkę od przewodu prysznica i za 2 minuty mamy 25-kilogramową „sztangę”. Trochę mało, radzimy sobie więc dalej i w grę wchodzą opaski na nogi do treningu BFR (z ograniczeniem przepływu krwi)*. Działają na podobnej zasadzie jak przyrząd do mierzenia ciśnienia. Ograniczony przepływ krwi przez ćwiczone kończyny istotnie zwiększa stres metaboliczny i umożliwia wykonanie maksymalnego treningu z niewielkim obciążeniem. Z tego właśnie powodu stosujemy w Rehasport techniki treningu BFR także w rehabilitacji sportowców, gdy ze względu na uszkodzenie struktur, np. ścięgien, nie możemy obciążyć zawodnika w typowy sposób, który zmusza mięśnie do maksymalnej pracy.

Jak widać, w każdych, nawet najmniej korzystnych warunkach zewnętrznych można (i trzeba) się ruszać, bo jak mówi druga część powiedzenia, które cytowałem powyżej – „jak nie ma ochoty, to zawsze znajdzie się wymówka”.

OSTRZEŻENIE

*Trening BFR powinien być wykonywany WYŁACZNIE pod nadzorem specjalisty. Dobór ciśnienia, czasu trwania restrykcji, dobór i sposób zakładania opasek i wiele innych czynników musi być ściśle kontrolowane. Istnieje także wiele przeciwwskazań do wykonywania tego typu ćwiczeń. Proszę nie próbować tego w domu, szczególnie przy użyciu elastycznych taśm, pasków i tym podobnych prymitywnych substytutów.

Historie olimpijskie cz. 6 - Symbol nadziei

dr n. med. Witold Dudziński - lekarz kadry narodowej PZŻ i Prezes Rehasport:

Międzynarodowy Komitet Olimpijski, mimo przesunięcia o rok tego najważniejszego wydarzenia sportowego na Świecie, postanowił pozostawić nazwę Tokio 2020, osobiście mam wątpliwości, czy postąpiono słusznie. Pandemia COVID-19 wstrząsnęła Światem zatrzymując go w wielu obszarach. Igrzyska w 2020 roku nie odbyły się, ale ludzkość wzmożonym wysiłkiem intelektu cywilizacji XXI wieku opracowała szczepionkę i nie poddała się gigantycznemu zagrożeniu, dając możliwość powrotu zawodnikom do rywalizacji.

Igrzyska w Tokio stają się symbolem zwycięstwa nad zarazą dającą nadzieję mimo tego, że w tym zakresie jeszcze długa droga przed nami.

To moja piąta kampania olimpijska w której uczestniczyłem i czwarte Igrzyska w których biorę udział jako lekarz i członek reprezentacji olimpijskiej. Od Aten, przez Pekin, Londyn, Rio de Janeiro aż do Tokio. Każde Igrzyska olimpijskie mają swoją historię, każde są inne i zawsze trudne. Japonia będzie się nam na pewno kojarzyła z pandemią, codziennymi testami, wielkim rygorem sanitarnym i ścisłymi szlakami po których możemy się poruszać. Japończycy są doskonałymi organizatorami, każde najmniejsze uchybienie jest natychmiast korygowane, ale najważniejsze jest to, że wszyscy czuliśmy się ich gośćmi. Są prawdziwymi i troskliwymi gospodarzami, mimo obaw sanitarnych i zrozumiałego sprzeciwu społecznego z uśmiechem opiekują się nami na każdym kroku.

W Japonii jest jeszcze jeden optymistyczny i dający nadzieję, symboliczny obraz.

Po raz pierwszy od IO w Atenach wioska olimpijska nie jest otoczona wozami opancerzonymi z ciężką bronią. Nie ma żołnierzy gotowych do strzału, nie krążą bojowe helikoptery i Izraelczycy mieszkają między nami wszystkimi. Nikt nie chowa się za cywilnymi ubraniami tylko z radością ubiera narodowe barwy…., może potrzebowaliśmy tego małego kolczastego wirusa żeby zrozumieć co tak naprawdę jest ważne? Oby.

Jesteśmy dumni z osiągnięć całego naszego zespołu Rehasport, wszyscy pracując ciężko na wspólny sukces jakim są powołania do reprezentacji olimpijskiej.

Członkowie reprezentacji olimpijskiej z Rehasport, która towarzyszyła naszym sportowcom w Tokio 2021:

Witold Dudziński    Wojciech Dybiżański    Mariusz Goliński    Paweł Krokosz

Mateusz Potoczny    Rafał Stach    Agata Staręga

Historie olimpijskie cz. 7 - Najlepsze przed nami

dr n. med. Witold Dudziński - lekarz kadry narodowej PZŻ i Prezes Rehasport:

W medycynie najważniejszy jest zespół, liczą się dosłownie wszyscy. Każdy członek zespołu ma znaczenie: lekarze, pielęgniarki, fizjoterapeuci, technicy radiologiczni, cały zespół wsparcia menadżerskiego i personel dbający o czystość. W medycynie sportu te zależności są jeszcze bardziej uwypuklone.

Rehasport od prawie 20 lat wspiera polski sport wyczynowy, całym zespołem, wszystkimi swoimi kompetencjami. Siedem osób z Rehasport powołanych do kadry olimpijskiej na XXXII Igrzyska Olimpijskie w Tokio symbolicznie reprezentowało tam wszystkich ludzi Rehasport.

Jesteśmy dumni z naszego wspólnego wielkiego osiągnięcia, w pośredni lub bezpośredni sposób podczas Igrzysk w Tokio przyczyniliśmy się do zdobycia 7 medali olimpijskich!

Postanowiliśmy dalej zmieniać świat!