Innowacja na skalę światową. Nowy implant jest dziełem ortopedy z Rehasport

Warto leczyć łąkotki, a nie je usuwać – o tym specjaliści z Rehasport wiedzą już od dawna i w tym kierunku prowadzą od lat swoje badania, by móc przedłużać „życie” kolan pacjentów. Nowy implant „Meniscus Cap”, wymyślony przez dr n. med. Kingę Ciemniewską-Gorzelę, może dokonać rewolucji w tym zakresie. Obiecujące wyniki już zostały opublikowane przez prestiżowy Orthopaedic Journal of Sports Medicine, a w maju dr Ciemniewska-Gorzela przedstawi je osobiście podczas najważniejszego kongresu ortopedów z Europy - EFORT.
Dr n. med. Kinga Ciemniewska-Gorzela

Artykuł „Biomechanical Comparison of the Simple Suture Technique, Meniscal Matrix-Assisted Repair, and a Novel Meniscus Cap Suture Technique for Complex Meniscal Repair”, opublikowany pod koniec 2023 roku w Orthopaedic Journal of Sports Medicine, jest kolejnym etapem na drodze do sporej rewolucji w procesie ratowania łąkotek.

A dokonał tego zespół z udziałem dr n. med. Kingi Ciemniewskiej-Gorzeli z Rehasport.

 

Dr Kinga Ciemniewska-Gorzela o idei stworzenia Meniscus Cap do nowego startupu w dziedzinie biotechnologii

- Projekt dotyczy nowego implantu – stworzyliśmy go po to, by leczyć uszkodzone łąkotki. Czyli takie, które zazwyczaj są już usuwane, bo chirurdzy są bezradni, nie mają wystarczających narzędzi, by móc je ratować. A wiemy, że gdy usunie się już łąkotkę, to w krótkim czasie, nawet u bardzo młodych ludzi, obserwujemy zmiany zwyrodnieniowe, które nadają się do endoprotezoplastyki.

- Nad tym problemem pracujemy z docentem Tomaszem Piontkiem już od 2010 roku, wymyśliliśmy artroskopowy sposób leczenia i zaadaptowaliśmy technikę profesora Rolanda Jakoba ze Szwajcarii do leczenia łąkotki z użyciem błony kolagenowej.

I wiemy już od 2010 roku, jakie są korzyści ze stosowania tej metody: 88 procent pacjentów nawet po pięciu latach jest zadowolonych z tego, że kolana dobrze im służą. Nie obserwujemy jakiejś istotnej progresji zmian zwyrodnieniowych, a co ciekawe, ten dobrostan może utrzymywać się nawet przez kolejnych pięć lat.

To zaś oznacza, że warto leczyć łąkotki. I warto stworzyć innowacyjny startup, którego celem jest wyprodukowanie i wprowadzenie na rynek nowego implantu do leczenia łakotek. Jest to odważna decyzja, ale takie podejmujemy tu na co dzień i nie boję się wyzwań.

 

Dr Kinga Ciemniewska-Gorzela o pomyśle z biowchłanialnym polimerem. Tak powstał implant

- Pracując 10 lat nad tym projektem, poznałam też ograniczenia wymyślonej przez nas metody. Korzyści bazują na tym, że błona kolagenowa jest jakby stworzona dla komórek, tak jak np. stadion Parc des Princes jest stworzony dla piłkarzy PSG. Ma jednak istotnie słabe strony mechaniczne. Pomyślałam, że korzystnie byłoby wzmocnić tę błonę kolagenową biowchłanialnym polimerem, który bywa stosowany w chirurgii kolana. Z niego powstają m.in. sztuczne łąkotki.

 

- Wprowadzenie tego polimeru umożliwiło nam stworzenie implantu, czyli nakładki na łąkotkę. Ona ma jej kształt, z pustą przestrzenią, gdzie można ten implant nałożyć na łąkotkę tak, jak nakłada się skuwkę na długopis. Po prostu jest dopasowana do łąkotki. I wystarczy wówczas zszyć całość, używając jakichkolwiek szwów.

Zużytego polimeru jest niewiele, a szkielet pozostaje dyskretny i nie zajmuje dużo miejsca w błonie kolagenowej. W efekcie: istnieje wciąż dużo przestrzeni dla procesów bioregeneracyjnych, komórki chętnie się zagnieżdżają i mają przestrzeń, mogą wzbudzać procesy regeneracyjne.

 

- Tę koncepcję można opisać pod hasłem „elastic sandwich panel”, czyli jako kanapkę, gdzie dzięki dwóm mocnym płytkom powstają takie dwie skibki chleba. Między płytki implantu możemy włożyć coś bardzo rozdrobionego, jak do kanapki wrzucamy np. ser, cebulkę, pomidor czy szynkę. Gdy złożymy to wszystko w jedną całość, trzyma się razem. Tak właśnie działa w koncepcji leczenia implant „Meniscus Cap”. Nawet bardzo uszkodzona łąkotka, „rozdrobiona”, ale objęta tymi „kanapkami” jest mocniejsza.

Dr Kinga Ciemniewska-Gorzela o potwierdzeniu rewolucyjnego pomysłu

- Tę koncepcję trzeba było jeszcze sprawdzić i to zrobiliśmy. Artykuł w Orthopaedic Journal of Sports Medicine pokazuje, jak działa ta nasza idea i spotkał się z bardzo dobrym przyjęciem. Zostałam zaproszona do wygłoszenia prelekcji na jednym z najważniejszych europejskich kongresów ortopedycznym EFORT, który odbędzie się w maju 2024 roku w Hamburgu.

 

- W praktyce badania przeprowadziliśmy na Politechnice Poznańskiej, w czterech grupach badawczych. Sprawdzaliśmy na łąkotkach świńskich, z których jedne były nieuszkodzone, inne szyte szwem prostym, obecnie dostępnym na rynku, kolejną grupę zszywaliśmy z błoną kolagenową, a czwartą z implantem „Meniscus Cap”. Sprawdzaliśmy siłę zastosowanych mocowań w sytuacjach, gdy łąkotki są bardzo poważnie, kompleksowo uszkodzone.

 

- Jeden z testów polegał na ciągnięciu aż do rozerwania, czyli czymś, czego w anatomii nie ma, ale tak właśnie można sprawdzić moc wiązania. Rezultaty były niezwykle optymistyczne dla nowego implantu, ale pojawił się jeszcze jeden bardzo pozytywny wynik.

 

- Przeprowadzone przez nas badania, oceniające podatność wiązania na rozciąganie po pięciuset cyklach rozciągania i powrotu do pozycji wyjściowej, jednoznacznie dowiodły, że zastosowanie implantu Meniscus Cap, w celu wzmocnienia miejsca mocowania szwów stabilizujących fragmenty łąkotki, pozwala na odzyskanie w miejscu uszkodzenia warunków biomechanicznych zbliżonych do tych, istniejących w nieuszkodzonej łąkotce.

 

- To fantastyczna wiadomość i dobry punkt wyjścia do dalszych badań, teraz z profesorem Dworackim będziemy analizować, jak to wpływa na biologię procesów gojenia, w hodowli in vitro. Chcemy sprawdzić, czy stworzenie tej mechanicznej ciszy wpływa w istotny sposób na gojenie się i tworzenie blizny.

- Cały proces rozpoczęliśmy w Rehasport już w 2010 roku. Mam nadzieję, że wymyślony przeze mnie implant okaże się innowacją na skalę światową.